Wpisy archiwalne w kategorii
Wspólnie
Dystans całkowity: | 7466.52 km (w terenie 3966.00 km; 53.12%) |
Czas w ruchu: | 358:09 |
Średnia prędkość: | 17.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 60527 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (94 %) |
Suma kalorii: | 142813 kcal |
Liczba aktywności: | 173 |
Średnio na aktywność: | 43.92 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
88 Masa Krytyczna
Piątek, 28 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie, z ekipą z Forum
Km: | 22.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 13.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Już kiedy wydawało że nie pojedziemy a to dzięki naszej kochanej Policji ale w końcu udało się ruszyć. Przejazd nową trasą potem szybki powrót do domu
Z synem męczarnia
Czwartek, 27 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Km: | 32.50 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 15.98 |
Pr. maks.: | 34.24 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 729kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj musiałem zabrać syna na rower więc tempo "zabójcze". Dołączył do nas Przemek imtak pojechaliśmy ku Zielonej,potem Towarne i do Olsztyna gdzie odpoczywamy bo młody nie ma sił. Wracamy przez bSkrajnicę do rowerostrady i koło Michaliny do Alei Pokoju i do domu.
Złoty Potok-Gorzków
Niedziela, 23 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 72.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 22.33 |
Pr. maks.: | 52.87 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1893kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ustawka była na 7 ale ze względu na burze nocne wyruszamy o 8.30. Pod Skansenem pojawiają sie EdytKa,Kasia i Alek więc jedziemy w czwórkę. Pod dworcem mijamy sie z Robertem -krótkie cześć i jedziemy dalej. Do Olsztyna przez rowerostradę i Skrajnicę a potem do Zrębic i do Złotego. Tam przerwa na molo gdzie spozywamy pyszne ciasto od Edytki. Przy okazji najadają się również kaczki. Ruszamy w stronę Gorzkowa i wiem że już niedługo pojadę z towarzystwem gdyż mam za mało czasu. Jednak podjazdu pod górę sobie nie odpuszczę. Na szczycie zawracam a reszta ekipy jedzie dalej. Wracam przez Janów główną drogą do domu. Po drodze mijam chyba z milion szosowców i kilku MTB-owców. Za Olsztynem mija mnie szosowiec od Gronka a ja próbuję dotrzymać mu koła co przez jakiś czas mi się udaje. Na rowerostradzie mijam kilkunastu niedzielnych rowerzystów i spokojnie kieruję sie w stronę domu. Jeszcze tylko szybka myjka i na obiadem. Szkoda że nie udało mi się przejechać całej trasy lecz obowiązki rodzinne to rzecz święta i nie wolno ich zaniedbywać.
Wszystkie drogi prowadzą do Leśnego
Czwartek, 20 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Uczestnicy
Km: | 80.81 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 19.87 |
Pr. maks.: | 50.02 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2039kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ustawka z Harrym na ósmą rano żeby nam jeszcze za bardzo nie grzało. Jedziemy spokojnym tempem przez Hutę i koło Guardiana do torów. Skręcamy w lewo w stronę Zielonej Góry. Następnie przez Kusięta i na końcu wsi w lewo przez tory i zaraz w prawo na Turów. Potem do Bukowna i do piasku jednak wcześniej z powodu gorąca przerwa w Czepurce na pogawędkę z miejscowymi i cytrynowy izotonik.Do Janowa jedziemy asfaltem ,odbijamy na Złoty Potok i przerwa na batona nad Stawem. Potem jedziemy ścieżką pieszo-rowerową do parkingu za Potokiem. Chwila zastanowienia i decyzja-jedziemy do Żarek. Przez Ostrężnik i Czatachową docieramy do celu naszej podróży. Jeszcze tylko zakup jabłkowego izotonika i w drogę w stronę Żarek Letnisko. Przed Żarkami stajemy na parkingu leśnym i raczymy się zimnym napojem orzeźwiającym. W czasie przerwy zauważamy na drzewie czerwony szlak rowerowy i po krótkiej naradzie postanawiamy nim jechać dalej. Omijamy Żarki Letnisko bokiem jednoześnie zaliczają kąpiel obuwia w przepływającym strumieniu. Wyjeżdzamy drodze Masłońskie -Przybynów. Na końcu Ostrowa szlak prowadzi nas w lewo i wyjeżdzamy w Przybynowie koło kościoła. Potem droga prowadzi nas trochę asfaltem,trochę szutrami do Zaborza. Tutaj szlak odbija w lewo w kierunku Poraja jednak nasze rowery coś nie chcą w tamtą stronę skręcić i ciągną nas prosto do Biskupic(chyba wiem czemu). Stamtąd jedziemy niebieskim rowerowym i wyjeżdzamy koło parkingu w Sokolich.Szlak rozjeżdzony przez wyrąb lasu i ciężko się jedzie do samego parkingu ale nagle okazuje się że jest już zrobiona rowerówka do Olsztyna. Ładna asfaltowa tylko nie wiem po co tak przerwa na wjazd do lasu a i asfalt klei się do opon jak guma do włosów. Rowerki ciągną coraz bardziej i nagle okazuje się że mimo iż zapowiedzieliśmy sobie że nie ma szans jechać do Leśnego znajdujemy się koło baru. Coż było robić- stajemy żeby maszyny trochę odpoczęły a my w tym czasie chcą nie chcąc uraczamy się zimnym Izotonikiem oraz żurkiem z kiełbasą. Nie ma nikogo z bikerów ale to chyba upałów i pory dnia o której tam się zjawiliśmy. Rozmawiając ze sobą stwierdzamy że jakby człowiek nie jechał to: WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO LEŚNEGO. Najedzeni i nawodnieni jedziem przez skrajnicę i rowerostradą do Michaliny i przez Raków do domów. Wycieczka udana chociaż pozostaje niedosyt-mogliśmy dokręcić te dwie dychy do stówki-jedynym usprawiedliwieniem jest upał panujący na dworze i może trochę lenistwo.
Olsztyn-Debowiec
Środa, 19 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Km: | 37.06 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 01:49 | km/h: | 20.40 |
Pr. maks.: | 31.73 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 846kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Umówiłem się ze Zbyszkiem i Harrym na 15 na krótki wyjazd. Ruszamy jak zwykle koło huty i przy Warcie do Bugajskiej. Potem tak jakoś odwrotnie niż zwykle rowerostradą przez Skrajnicę i do Leśnego. Tam jak zykle posiadówka i w dalszą drogę do pomarańczowego i do Dębowca. Następnie do Poczesny przez Samulę.
Potem jedziemy od Zawodzia do Korwinowa i po betonach do Bugajskiej. Następnie koó Michaliny i przy trasie do estakady. Tam rozdzielamy się i każdy do domku.
Potem jedziemy od Zawodzia do Korwinowa i po betonach do Bugajskiej. Następnie koó Michaliny i przy trasie do estakady. Tam rozdzielamy się i każdy do domku.
Na izotonik
Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Uczestnicy
Km: | 44.66 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 19.70 |
Pr. maks.: | 48.60 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1019kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na dzisiejszej porannej zbiórce stawiło się aż trzech bikerów tj.Harry,Piotrek i ja. Okazało się że chłopaki wczoraj za bardzo potrenowali i głownym naszym celem okazał się Leśny z racji najlepszego Izotoniku na Jurze. Tylko ja ne byłem przetrenowany więc postanowiłem ich trochę okrężną drogą doprowadzić do celu. Jedziemy więc nad Wartą do Bugaju następnie po lytach do Słowika. Stamtąd przez Zawodzie gdzie dziś ma się odbyć wyścig MTB do Osin. Odbijamy w stronę Monaru a następnie na pomarańczowy i do Sokolich. CHłopaki po wyjechaniu na asfalt poczuli już chyba zapach Leśnego więc pognaliśmy jak najszybciej żeby nam ktoś miejsca nie zajął. Zasiedliśmy nad napojem a nasze rumaki odpoczywały pod drzewem:
.
Po nabraniu sił kierujemy się w stronę Skrajnicy a tam w stronę Częstochowy. Przez Guardiana do Warty następnie odprowadzany piorka do Krakowskiej i wracamy Rejtana na Raków.Na Rejtana to by można niezły wyścig MTB urządzić takie dziury. Koło Skansenu każdy odbija w swoją stronę. Może jeszcze sie wybiorę dziś do Poczesnej na małe ściganko!!!!
.
Po nabraniu sił kierujemy się w stronę Skrajnicy a tam w stronę Częstochowy. Przez Guardiana do Warty następnie odprowadzany piorka do Krakowskiej i wracamy Rejtana na Raków.Na Rejtana to by można niezły wyścig MTB urządzić takie dziury. Koło Skansenu każdy odbija w swoją stronę. Może jeszcze sie wybiorę dziś do Poczesnej na małe ściganko!!!!
Do księdza na wyścig
Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Uczestnicy
Km: | 42.00 | Km teren: | 25.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znajoma zaprosiła mnie na wyścig organizowany przez proboszcza parafii Poczesna.Nie miałem za bardzo chęci jechać ale średni syn bardzo mnie namawiał a jak wiadomo dzieciom się nie odmawia(chociaż ma już 17 lat)więc pojechaliśmy.Zawody odbywały się w w Zawodziu nad wodą zwaną Samula. Najpierw startowały dzieci ze szkoły podstawowej na krótkiej rundce dookoła parkingu. Aż chce się patrzeć jaka walka,łzy szczęścia i zawodu. Zawodnicy walczyli z przeciwnościami losu,ranami i rywalami do samej mety.Potem nadeszła nasza kolej,nie chciało mi się startować ale młody tak prosił żebym z nim jechał że w końcu się zgodziłem. Niestety jestem trochę samolubem i po starcie coś mnie pociągnęło do przodu więc pognałem.Michał nie miał szans powalczyć więc bez skrupułów tatuś go zostawił.Trasa łatwa -3 rundki po ok.4km po płaskim tylko w niektórych miejsca piasek a poza tym podłoże leśne i kawałek asfaltu.Po dwóch rundach wyszedłęm na tzrecie miejsce któego nie oddałem do końca i dzięki temu wzbogaciłem się o puchar i dyplom. Michał dojechał na ósmym miejscu ale najważniejsze że załapał chęć do jazdy na rowerze.
Do Poraja ocenić ryzyko powodzi
Sobota, 15 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Uczestnicy
Km: | 56.83 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 03:13 | km/h: | 17.67 |
Pr. maks.: | 35.13 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1298kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd zaplanowany o 9 rano. Lekko padało i chyba dlatego pojawiło nas się tylko dwóch. Przemek nie wystraszył się wody i pojechaliśmy. Najpierw jak zwykle koło huty i nad Wartą na Bugaj. Woda wysoka więc postanawiamy pojechac zobaczyć jak Poraj się trzyma. Wjeżdzamy na Dębowcówkę i docieramy do kościoła na Dębowcu. Potem zjazd do Poraja i do zbiornika. Jedziemy wałem sprawdzić jaki poziom wody.
Nie jest źle Częstochowie nie grozi zalanie chociaz rzeka wygląda nieciekawie:
Wracamy szosowo przez Choroń i Biskupice prosto do Leśnego. Tam krótka przerwa na mały izotonik.W Leśnym nie uświadczyliśmy żywej dusz a pogoda już była ładna i liczyliśmy że ktoś z nas jeździ.Ruszamy dalej do Skrajnicy:
Jedziemy dalej lasami aż do Dębowcówki i wracamy koło Guardiana ,przez cmentarz Żydowski do Legionów gdzie trafiamy na w połowie zastawioną drogę rowerową:
.
Dojeżdzamy do trasy i tam każdy odbija w swoją stronę. Ja nad Wartą ścieżką po wale do Sity i pod dworcem do domu.
Nie jest źle Częstochowie nie grozi zalanie chociaz rzeka wygląda nieciekawie:
Wracamy szosowo przez Choroń i Biskupice prosto do Leśnego. Tam krótka przerwa na mały izotonik.W Leśnym nie uświadczyliśmy żywej dusz a pogoda już była ładna i liczyliśmy że ktoś z nas jeździ.Ruszamy dalej do Skrajnicy:
Jedziemy dalej lasami aż do Dębowcówki i wracamy koło Guardiana ,przez cmentarz Żydowski do Legionów gdzie trafiamy na w połowie zastawioną drogę rowerową:
.
Dojeżdzamy do trasy i tam każdy odbija w swoją stronę. Ja nad Wartą ścieżką po wale do Sity i pod dworcem do domu.
Pływanie rowerowe
Niedziela, 9 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 48.62 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 14.44 |
Pr. maks.: | 45.22 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1110kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rzuciłem propozycję wyjazdu do kilku znajomych i rano na zbiórce byłem wiece zdziwiony ilu się odhaczyło.Przybyło aż 11 osób a ja nie miałem pomysłu gdzie jedziemy. Planowaliśmy jechac asfaltowo i delikatnie ale w chwili gdy zaczął prowadzić Dreju wiedziałem że jedziemy raczej terenowo.Najpierw docieramy do Ossona gdzie po wjechaniu część z nas zjeżdza torem downhilowym a reszta spokojniej i pierwszy raz się rozmijamy. Dzwoniąc do siebie wreszcie się spotykamy. Dojeżdzając do Przeprośnej Górki Edytka i Mtbiker jadą asfaltem a reszta terenem w górę.Potem zjazd w stronę Mstowa bardzo ciekawą ścieżką która doprowadza nas do pierwszej wody.Pokonujemy ją w dobrych humorach nie wiedząc co nas dalej czeka:
Docieramy do Mstowa gdzie czekają na nas nasi szosowcy i po krótkiej przerwie na rynku jedziemy do snowparku. Następnie wzdłuż lasu docieramy do rzeki która wyzwala w nas chęc do jej pokonania. udaje nam się to z różnym skutkiem a najbardziej cierpi Agnieszka:
Jedziemy dalej cały czas brodząc w wodzie prawie do 3/4 koła. Niestety po ok.kilometrze musimy się wrócić gdyż zaskakuje nas wielkie rozlewisko.Ponownie pokonujemy rzekę ale już bez przygód. Docieramy do asfaltu i kierujemy się w stronę Olsztyna gdzie oczywiście przerwa na izotonik w Leśnym. Agnieszka,Dreju i Przemek jadą dalej walczyć z wodą a reszta z nas przez Skrajnicę wraca do domów. Jeszcze tylko mycie rowerów i obiadek.
Docieramy do Mstowa gdzie czekają na nas nasi szosowcy i po krótkiej przerwie na rynku jedziemy do snowparku. Następnie wzdłuż lasu docieramy do rzeki która wyzwala w nas chęc do jej pokonania. udaje nam się to z różnym skutkiem a najbardziej cierpi Agnieszka:
Jedziemy dalej cały czas brodząc w wodzie prawie do 3/4 koła. Niestety po ok.kilometrze musimy się wrócić gdyż zaskakuje nas wielkie rozlewisko.Ponownie pokonujemy rzekę ale już bez przygód. Docieramy do asfaltu i kierujemy się w stronę Olsztyna gdzie oczywiście przerwa na izotonik w Leśnym. Agnieszka,Dreju i Przemek jadą dalej walczyć z wodą a reszta z nas przez Skrajnicę wraca do domów. Jeszcze tylko mycie rowerów i obiadek.
Galiński MTB
Niedziela, 2 czerwca 2013 Kategoria Wspólnie
Km: | 34.72 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:44 | km/h: | 12.70 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybralismy sie całym teamem do Brzezin na wyścig organizowany przez trenera kadry narodowej Rosji-Marka Galińskiego. Wyścigi organizowane przez niego mimo że odbywają się w centralnej Polsce zawsze powalają swoim stopniem trudności,tak samo było dziś o czym przekonałem sie osobiście ale o tym później.Wyjeżdzamy dość wcześnie bo o 6.30 i na miejscu jesteśmy ok 9 więc mamy dużo czasu na przebranie oraz przygotowanie do wyścigu.Jako że jedziemy całym Teamem pstrykamy sobie parę fotek żeby to uwiecznić a potem zaczynam się szykować do startu.
Cały skład JURA BIKE
Drobne poprawki w sprzęcie.
przed jedenastą stawiam się na starcie i oczekuję na komendę do ruszenia.
Chwila przed startem.
Potem zaczyna się szaleństwo na dojeździe do terenu.tak ok.3-4km kończy się asfalt i juz na pierwszym zakręcie zator spowodowany przez szaleńców którzy o mało co się nie pozabijali żeby być jak najwyżej.Jade spokojnie swoim tempem pokonując górki i łąki. Powoli mijam coraz więcej osób i w pewnym momencie dojeżdzam do Zibiego z którym będę jecał juz do końca wyścigu. Koło 10 km zaczynam odczuwać lekki kryzys jednak nie odpuszczam koła Zbyszkowi a ten widząc że krucho za mną zostaje do pomocy. Po ok.2 km odzyskuje siły i jedziemy dalej. Nie wiem co mnie jeszcze czeka a jest coraz gorzej. Tak na ok. 20 km zaczyna się robić nieciekawie. Pojawia się coraz więcej błota i kałuż. I nieodwołalnie nadchodzi moment w którym po pokonaniu zakrętu pojawia się jedno wielkie bagno na drodze. Zsiadam z roweru i pcham go podobnie jak większość zawodników. Nie wiem ile to trwało 15-20 minut ale o ten czas za długo.Rower cały zawalony mazią błotną i praktycznie brak mozliwości zmiany biegów. Wykaraskałem się z błotka i jadę dalej. Na szczęście jest cały czas ze mną Zbyszek i tak się zmieniamy ciągnąc raz on mnie raz ja jego. Niestety trasa jest tak ułożona że widac iż niektórzy całkiem sprytnie ją sobie skrócili gdyż goście których wyprzedziłem nagle pojawiają się przedemną i muszę ich ponownie mijać.Na ok.30 km docieramy do ostatniego bufetu gdzie łapię łyk wody i wyjeżdzam na asfalt super szczęśliwy że to juz prawie meta. Niestety za 300 metrów strzałki kierują mnie znów w błotko. Jest to najcięższy odcinek drogi z rowami przez które trzeba przenosić rower ważący już chyba ze 40 kg. Obok ścieżki płynie rzeczka a w tej rzeczce Rafa ma przyjemność zaliczyć kompiel po tym jak nie wypiął mi się but. Na szczęście nie zabierałem w drogę telefonu bo juz bym go nie miał. Wyjeżdzam na ostatnią prostą przed metą i jadę wolno czekając na Zbyszka który został cwilkę za mną. Tak jak się umówiliśmy wjeżdzamy nametę razem.
Meta.
Chwila przerwy,potem do namiotu medycznego na opatrunek ręki pocharatanej w rzece,mała przekąska,sprawdzenie wyników i do domu.
Z wyjazdu jestem zadowolony. Zająłem 66 miejsce ogólnie i 10 w kategorii. Mogłoby byc lepiej lecz ja jestem tylko amatorem jeżdzącym dla zabawy ata dzisiaj była przednia.
Profil trasy udostępniony przez Mirka:
Cały skład JURA BIKE
Drobne poprawki w sprzęcie.
przed jedenastą stawiam się na starcie i oczekuję na komendę do ruszenia.
Chwila przed startem.
Potem zaczyna się szaleństwo na dojeździe do terenu.tak ok.3-4km kończy się asfalt i juz na pierwszym zakręcie zator spowodowany przez szaleńców którzy o mało co się nie pozabijali żeby być jak najwyżej.Jade spokojnie swoim tempem pokonując górki i łąki. Powoli mijam coraz więcej osób i w pewnym momencie dojeżdzam do Zibiego z którym będę jecał juz do końca wyścigu. Koło 10 km zaczynam odczuwać lekki kryzys jednak nie odpuszczam koła Zbyszkowi a ten widząc że krucho za mną zostaje do pomocy. Po ok.2 km odzyskuje siły i jedziemy dalej. Nie wiem co mnie jeszcze czeka a jest coraz gorzej. Tak na ok. 20 km zaczyna się robić nieciekawie. Pojawia się coraz więcej błota i kałuż. I nieodwołalnie nadchodzi moment w którym po pokonaniu zakrętu pojawia się jedno wielkie bagno na drodze. Zsiadam z roweru i pcham go podobnie jak większość zawodników. Nie wiem ile to trwało 15-20 minut ale o ten czas za długo.Rower cały zawalony mazią błotną i praktycznie brak mozliwości zmiany biegów. Wykaraskałem się z błotka i jadę dalej. Na szczęście jest cały czas ze mną Zbyszek i tak się zmieniamy ciągnąc raz on mnie raz ja jego. Niestety trasa jest tak ułożona że widac iż niektórzy całkiem sprytnie ją sobie skrócili gdyż goście których wyprzedziłem nagle pojawiają się przedemną i muszę ich ponownie mijać.Na ok.30 km docieramy do ostatniego bufetu gdzie łapię łyk wody i wyjeżdzam na asfalt super szczęśliwy że to juz prawie meta. Niestety za 300 metrów strzałki kierują mnie znów w błotko. Jest to najcięższy odcinek drogi z rowami przez które trzeba przenosić rower ważący już chyba ze 40 kg. Obok ścieżki płynie rzeczka a w tej rzeczce Rafa ma przyjemność zaliczyć kompiel po tym jak nie wypiął mi się but. Na szczęście nie zabierałem w drogę telefonu bo juz bym go nie miał. Wyjeżdzam na ostatnią prostą przed metą i jadę wolno czekając na Zbyszka który został cwilkę za mną. Tak jak się umówiliśmy wjeżdzamy nametę razem.
Meta.
Chwila przerwy,potem do namiotu medycznego na opatrunek ręki pocharatanej w rzece,mała przekąska,sprawdzenie wyników i do domu.
Z wyjazdu jestem zadowolony. Zająłem 66 miejsce ogólnie i 10 w kategorii. Mogłoby byc lepiej lecz ja jestem tylko amatorem jeżdzącym dla zabawy ata dzisiaj była przednia.
Profil trasy udostępniony przez Mirka: