Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2017
Dystans całkowity: | 74.72 km (w terenie 35.00 km; 46.84%) |
Czas w ruchu: | 04:26 |
Średnia prędkość: | 16.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 37.94 km/h |
Suma podjazdów: | 406 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 149 (80 %) |
Suma kalorii: | 3795 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 24.91 km i 1h 28m |
Więcej statystyk |
Dwóch Jurabików w lesie
Niedziela, 26 lutego 2017 Kategoria Wspólnie, Jurabike, 30-50 km
Uczestnicy
Km: | 37.10 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 16.99 |
Pr. maks.: | 32.20 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 186186 (100%) | HRavg | 149( 80%) |
Kalorie: | 2021kcal | Podjazdy: | 262m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda wietrzna ale sucho więc na rower. Mało chętnych z rana więc tylko ze Zbyszkiem przez hutę na Dębowcówkę która o dziwo sucha. Potem do leśniczówki i tam dała znać o sobie zima,morko i błotniście. Potem pod Biskupice i w lewo w stronę Sokolich z których do Leśnego. Tam dość długa posiadówka w oczekiwaniu na Agę i Przema. W międzyczasie robi się tłoczno od rowerzystów. Siedzimy ponad godzinę a następnie przez Skrajnicę do domu z zahaczeniem o myjkę.
132 Masa Krytyczna
Piątek, 24 lutego 2017 Kategoria z ekipą z Forum, Jurabike, do 30 km
Km: | 15.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 15.53 |
Pr. maks.: | 37.94 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 170170 ( 91%) | HRavg | 138( 74%) |
Kalorie: | 821kcal | Podjazdy: | 68m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
132 Masa Krytyczna i 24 uczestników którzy zdecydowali się na jazdę w dniu dzisiejszym. Pogoda niesamowicie wietrzna lecz jechać trzeba.
Pierwszy raz w tym roku
Niedziela, 12 lutego 2017 Kategoria W pojedynkę, do 30 km
Km: | 22.09 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 17.67 |
Pr. maks.: | 26.58 | Temperatura: | -5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 953kcal | Podjazdy: | 76m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy raz w tym roku na rowerze. Styczeń i prawie pół lutego bez roweru przez jakiegoś głupiego wirus. Ważne że wreszcie się udało jechać. nie wziąłem pulsometru żeby moje serce nie dowiedziało się że mam zawał. Pojechałem najpierw nad Warta na działkę sprawdzić czy nie było jakiś nieproszonych gości. Potem obok huty do starej trasy którą docieram do Skrajnicy. Tam nawrót i rowerostradą n której poczułem się jak w terenie. Następnie przez tory i Bugajem do Michaliny. Tutaj mały uślizg który kończy się kontaktem z podłożem, na szczęście nic się nie stało więc do domu przez Raków.