Wpisy archiwalne w kategorii
Wspólnie
Dystans całkowity: | 7466.52 km (w terenie 3966.00 km; 53.12%) |
Czas w ruchu: | 358:09 |
Średnia prędkość: | 17.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 60527 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (94 %) |
Suma kalorii: | 142813 kcal |
Liczba aktywności: | 173 |
Średnio na aktywność: | 43.92 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
Z Agą i Przemem do Mstowa
Sobota, 10 października 2015 Kategoria 30-50 km, Jurabike, Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 37.31 | Km teren: | 33.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 17.49 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 871kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda nieciekawa ale korzystając z okazji z okazji trzeba się wybrać na rower. Jadę dzisiaj z Agą i Przemem do Mstowa. Ruszamy przez hutę i obok toru do mini żużla do cmentarza żydowskiego. Niedługo chyba nie będzie możliwości przejechać w stronę Ossona bo za cmentarzem już przygotowali ogrodzenie do montażu. Potem podjeżdżamy do połowy Ossona a następnie jedziemy w stronę Przeprośnej. Wjeżdżamy na górę a tam pełno ludu-chyba jakieś czary odprawiają. Gnamy więc w dół w stronę Mstowa gdzie podjeżdżamy snowparkiem w górę. Chwila przerwy na złapanie oddechu i jedziemy po schodach w stronę zalewu a następnie z powrotem w górę. Udajemy się w dół i do sklepu na zakupy a następnie rozstajemy się z moje towarzystwo jedzie w swoją stronę a ja wracam do domu. Najpierw przez Mstów w stronę Jaskrowa obok cmentarza cholerycznego i do mostu na Warcie. Wbijam w górę na singielka a następnie wzdłuż rzeki do Mirowa. Miałem wracać asfaltem ale w ostatnie chwili pociągnęło mnie wzdłuż rzeki. Całą drogę do Cz-wy nie minąłem ani jednej osoby-chyba za zimno. Już przed samym Tesco niespodzianka-remontują przepust i trzeba go ominąć. Potem już nowym węzłem do ścieżki nad Wartą i do domu.
Dwa Rafały w Sokolich
Poniedziałek, 29 czerwca 2015 Kategoria 30-50 km, Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 49.17 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 18.79 |
Pr. maks.: | 36.03 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1465kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mając chwilę wolnego po południu postanowiłem się wybrać na małą przejażdżkę. A że nie lubię jeździć sam wysłałem zapki kilku osobom. Mógł jechać tylko Rafał więc o 16.30 ruszamy obok Michaliny i obok stacji Mirów wjeżdżamy na Dębowcówkę którą docieramy do Sokolich. Tutaj kręcimy się po ścieżkach przygotowanych przez chłopaków z Ęduro jednak jak obaj stwierdzamy część z nich jest nie dla nas. Zjeżdżamy na dół i kierujemy się w stronę Przymiłowic a następnie dz Zrębic skąd jedziemy asfaltem do Olsztyna. Potem znów na Dębowcówkę w Sokolich i standardowo wzdłuż nastawni do domów.
Na piwko z kolegami
Niedziela, 21 czerwca 2015 Kategoria do 30 km, Wspólnie, Z synem
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj przy niedzieli umówiony wyjazd z kolegami z byłej pracy na piwko do Olsztyna. Dzisiaj jedziemy we trzech: Piotrek,Michał i ja -ruszamy spod Jagiellonów do Żabki w celach zakupowych. Następnie nad Wartę gdzie konsumujemy pierwszą sztukę i wtedy zaczyna padać. Dojeżdżamy na Dębowcówkę i po ok. kilometrze wracamy bo leje już strasznie. Docieramy do sklepu na Mireckiego jescze po piwku i po wyjeździe. Było fajnie ale krótko.
Pawełki i rezerwat Brzoza
Niedziela, 7 czerwca 2015 Kategoria Jurabike, ponad 100 km, Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 105.41 | Km teren: | 70.00 | Czas: | 06:11 | km/h: | 17.05 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszy dzień przeznaczony na odwiedzenie Pawełek. Ruszamy w składzie Daria,Ania,Rafał,Tomasz trójka gości z GŁOWNA i ja. Jedziemy na spotkanie z Agą,Przemem i Gawłem którzy są tam od wczoraj pod namiotem. Jedziemy jak zwykle przez Liszkę,Konradów do Blachowni a stamtąd przez Herby i byłą tajną jednostkę do Kacapskiego Mostu. Następnie gonieni telefonami Pawła gnamy do Pawełek. Tam oczywiście podziwianie rododendronów oraz pogawędka i kiełbaski przy ognisku. Następnie jedziemy do wioski do sklepu i w czasie przerwy dostaję info o konieczności powrotu do domu. W drodze powrotnej postanawia mi towarzyszyć Ania. Wracamy tym samym szlakiem jednak jak to zwykle bywa postanawiamy trochę skrócić drogę i zawierzamy mapom w telefonie. Pokazują nam ścieżki jednak jak się później okazuje są tak pozarastane że wręcz nieprzejezdne. wracamy więc na szlak i jedziemy do Herb. Tam robimy przerwę na batonika i dalej przez Cisie i Blachownię do domu. Od Gnaszyna jedziemy już asfaltem aż do dworca PKP . Tutaj jeszcze tylko grzecznie przechodzimy na drugą stronę i każde z nas udaje się do domu.
Krótko popołudniowo
Sobota, 23 maja 2015 Kategoria Z synem, Wspólnie, Jurabike, 30-50 km
Uczestnicy
Km: | 36.38 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 16.41 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Planowałem wypad w stronę Mstowa więc wysłałem zapki do kilku osób. Co do odpowiedzi nie będę się wypowiadał,Tym wszystkim którzy dali odpowiedz dziękuje. Wyczekałem się pod Rossmanem i ruszyłem na spotkanie z Omarem z którym umówiłem się pod Ossona. W tym czasie dociera Michał i jedziemy we dwóch. Spod Ossona jedziemy na Prędziszów a porem na Zieloną -Dzisiaj cała jazda spokojnie więc podjazdy też powolutku. Z Zielonej kierunek Towarne i Olsztyn a stamtąd żółtym do domu.
Sobotnie w kierunku Mstowa
Sobota, 9 maja 2015 Kategoria 50-100, Jurabike, Wspólnie
Uczestnicy
Km: | 53.98 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 03:02 | km/h: | 17.80 |
Pr. maks.: | 33.30 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1260kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszy wyjazd wspólnie z Darią(Rafał chory). Startujemy spod Skansenu przez Hutę,obok toru do mini żużla i przez cmentarz żydowski do Prędziszawa zobaczyć co chłopaki z HCC pobudowali do skakania. Budowla niczego sobie ale my jako nieloty jedziemy dalej. Kierujemy się w stronę Srocka i odbijamy na czerwony w stronę Przeprośnej. Nie docieramy do niej jednak lecz skręcamy w stronę Gąszczyka i na końcu wsi poszukuję drogi którą prowadził nas kiedyś Mirek,jednak wiek robi swoje i nie znajduję jej. Jedziemy jednak ścieżkami którymi nawet Daria nie jeździła i w końcu docieramy do niebieskiego szlaku w stronę Małus. Tutaj odbijamy w lewo i po krótkiej przerwie w sklepie jedziemy terenem do Turowa. Stamtąd docieramy do Ciecierzyna i wjeżdżamy w las żeby pooglądać bunkry. Po parunastu minutach jedziemy asfaltem przez Zrębice do Szlaku Idziego. Stamtąd już przez Sokole do Dębowcówki i do domu.Nad Wartą spotkanie z Krzarą i chwilka pogawędki na temat tegorocznej Orbity-oby nic nie stanęło mi na przeszkodzie jak w ubiegłym roku. Dzisiaj nie goniliśmy tempa a przy okazji znaleźliśmy kilka ładnych ścieżek.
Siwuchowymi ścieżkami
Poniedziałek, 4 maja 2015 Kategoria 50-100, Jurabike, Wspólnie, z ekipą z Forum, Z synem
Uczestnicy
Km: | 53.79 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 03:03 | km/h: | 17.64 |
Pr. maks.: | 46.60 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1256kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj start z Zawiercia na tereny Tomka. Ruszyliśmy w składzie:Daria,Rafał,Adii,Parker,Tomek,Michał i ja. Z dworca kierujemy się w stronę Blanowic do górującego nad miastem kościoła. Następnie chwilkę w stronę Morska jednak Tomek zmienia nam kierunek jazdy i przez Lgotę Murowaną docieramy do Siamoszyc. Tutaj chwila nad źródłem Krztyni i zaczynamy podjazd w kierunku drogi s300-byłego dojazdu dla rakiet. Na górce chwilka odpoczynku i zaczynamy jazdę asfaltem w kierunku Szypowic. Droga wije się raz w górę raz w dół i można trochę się rozpędzić gdyż w jest ona niedostępna dla samochodów. Na końcu przy szlabanie nasze drogi rozchodzą się- ekipa jedzie dalej a my z Michałem kierujemy się w stronę Włodowic gdzie czeka na nas reszta rodziny. Jedziemy asfaltem przez Kroczyce do Podlesic. Zrobiło się ciepło i nawaliło mnóstwo turystów. Auta stoją po obu stronach drogi a nawet na leśnych ścieżkach. Pod Górą Zborów chwilka przerwy i wjeżdżamy na Aptekę. Tutaj jest raj dla Michała więc szaleje na zjeździe,ja niestety nie jestem takim szaleńcem a może to mój wiek mi nie pozwala więc jadę spokojniej. Na dole mała narada co dalej i czarnym w stronę Rzędkowic. Następnie na zielony do Góry Włodowskiej i powoli do Włodowic. Po południu wpada reszta ekipy na herbatkę,chwila pogawędki i jadą do Częstochowy a my pakujemy się do samochodu i również w kierunku domu.
Do bizonów i Wąsosza
Piątek, 1 maja 2015 Kategoria Jurabike, ponad 100 km, Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 111.81 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 05:46 | km/h: | 19.39 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2610kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zgodnie z pierwszomajową tradycją wybraliśmy się na wycieczkę rowerową.Wysłaliśmy zaproszenia do sporej ilości osób jednak część nie mogła jechać,część miała już inne plany a reszta po prostu olała nasze wiadomości więc pojechaliśmy w szóstkę tj:Daria,Gaweł,Rafał,Marcin,Artur i ja. Początek to dojazd do Mstowa gdzie wbijamy na czerwony szlak w kierunku Rzerzęczyc gdzie zamierzamy obejrzeć stado bizonów. Na miejscu okazuje się że oprócz bizonów są alpaki i bawoły.
Bizony w Polsce@zdj. Marcin
Z Rzerzęczyc jedziemy do Nieznanic i pałacu w którym swoje Kuchenne Rewolucje przeprowadzała Magda Gessler. Pałac niczego sobie jednak brama zamknięta więc po chwili jedziemy dalej do Borowna gdzie zaopatrujemy się w batoniki i napoje a następnie do Kruszyny.
Obelisk pamięci tragicznie zmarłego syna Denhoffa@zdj. Marcin Ef
W Kruszynie przekraczamy DK 1 i przez Prusicko jedziemy w kierunku Wąsosza.Po drodze próbuje kopnąć mnie krowa której nie spodobali się jacyś obcy we wsi.
Atak na obcych.
Docieramy do celu którym jest pomnik poświęcony Powstańcom w Wąsoszu.
Pomnik Powstańców.
Po chwili jedziemy do sklepu i ustalamy plan na dalszą część jazdy. W związku z dwoma ważnymi powodami tj. zbliżającym się deszczem i rodzinami oczekującymi na nas w domach postanawiamy wrócić najkrótszą drogą do Częstochowy. Chwilkę po ruszeniu dopada nas deszcz który towarzyszy z przerwami już do samego domu. W Nowej Wsi poszukujemy przeprawy przez rzekę i chwilkę później po obszczekaniu przez gromadę psów docieramy do "mostu". Przejeżdżamy szybko bo nie wiadomo czy się nie zawali: Przeprawa przez rzekę. Dalsza droga to coraz szybsze tempo w kierunku domu. Jedziemy przez Ostrowy i Czarny Las docierając do Częstochowy gdzie przy Auchanie Daria,Rafał i Gaweł odbijają a pozostała trójka kieruje się w stronę Rakowa. Obok dworca Marcin jedzie dalej a ja i Arczi docieramy do domów.
Trasa
Bizony w Polsce@zdj. Marcin
Z Rzerzęczyc jedziemy do Nieznanic i pałacu w którym swoje Kuchenne Rewolucje przeprowadzała Magda Gessler. Pałac niczego sobie jednak brama zamknięta więc po chwili jedziemy dalej do Borowna gdzie zaopatrujemy się w batoniki i napoje a następnie do Kruszyny.
Obelisk pamięci tragicznie zmarłego syna Denhoffa@zdj. Marcin Ef
W Kruszynie przekraczamy DK 1 i przez Prusicko jedziemy w kierunku Wąsosza.Po drodze próbuje kopnąć mnie krowa której nie spodobali się jacyś obcy we wsi.
Atak na obcych.
Docieramy do celu którym jest pomnik poświęcony Powstańcom w Wąsoszu.
Pomnik Powstańców.
Po chwili jedziemy do sklepu i ustalamy plan na dalszą część jazdy. W związku z dwoma ważnymi powodami tj. zbliżającym się deszczem i rodzinami oczekującymi na nas w domach postanawiamy wrócić najkrótszą drogą do Częstochowy. Chwilkę po ruszeniu dopada nas deszcz który towarzyszy z przerwami już do samego domu. W Nowej Wsi poszukujemy przeprawy przez rzekę i chwilkę później po obszczekaniu przez gromadę psów docieramy do "mostu". Przejeżdżamy szybko bo nie wiadomo czy się nie zawali: Przeprawa przez rzekę. Dalsza droga to coraz szybsze tempo w kierunku domu. Jedziemy przez Ostrowy i Czarny Las docierając do Częstochowy gdzie przy Auchanie Daria,Rafał i Gaweł odbijają a pozostała trójka kieruje się w stronę Rakowa. Obok dworca Marcin jedzie dalej a ja i Arczi docieramy do domów.
Trasa
Klimczok i Szyndzielnia
Sobota, 18 kwietnia 2015 Kategoria do 30 km, Wspólnie
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | min/km: | 6:12 |
Pr. maks.: | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | 444kcal | Podjazdy: | m |
Wyjeżdżamy w siedmioosobowym składzie o 7.30 spod Lidla w kierunku Bielska. W auto Andrzeja oprócz właściciela wpakowali się jeszcze: Ola,Arek,Michał, Mariusz oraz dwóch Rafałów. Po dotarciu do Bielska wyładowujemy sprzęty i w drogę. Na dole mgliście i zimno więc szybko w drogę.
Wyładunek sprzętu.
Początek trasy pokonujemy wspólnie jednak po ok.2 km zaczynamy się lekko rozdzielać gdyż każdy jedzie swoim tempem. Trasa cały czas kamienista i pod górę a w międzyczasie zatrzymuję się by zrobić kilka zdjęć. Docieramy powoli do schroniska na Szyndzielni i udajemy się na jakieś żarełko. Zapodajemy sobie pomidorową,kwaśnicę,kawę,herbatę i piwko w zależności od upodobań. W międzyczasie ustalamy dalszy plan jazdy i ruszamy w kierunku Klimczoka. Tutaj zaczynają się schody a właściwie śnieg.
Czerwony szlak na Klimczok
Większość trasy pokonujemy pchając rowery.Odbijamy na żółty szlak przed schroniskiem na Klimczoku żeby zjechać sobie ze stoku a następnie znów wbijamy na czerwony by kierować się już w dół. Zaczyna sypać śnieg na szczęście nie trwa to długo więc zjazd zaczynamy przy w miarę dobrej pogodzie. Zaczyna się pojawiać różnica pomiędzy mną a resztą ekipy jadącej na fullach. Jedynie ja i Arek jedziemy na hard trialach ale jemu lepiej wychodzą zjazdy więc gna z resztą ekipy. Ja w tempie dostosowanym do umiejętności i możliwości toczę się na dół. Jak do tej pory omijają nas nieszczęścia i zasuwamy w dół. Około kilometra do mety pierwszej części jazdy Mariusz dostaje z boku kamieniem i okazuje się że pokrzywił przerzutkę.
Próby naprawy przerzutki
Niestety nie udaje się jej naprawić więc pozostaje mu zjazd w dół i powrót w kierunku auta. Jednak przyjechaliśmy tutaj razem więc postanawiamy go nie zostawiać samego i razem wracać. Udajemy się w dół i pod koniec zjazdu jeszcze Andrzej łapie snejka więc jeszcze raz przerwa na naprawę.Po krótkiej chwili ruszamy dalej i docieramy do drogi kończąc wypad. Jeszcze tylko Andrzej z Arkiem jadą przez Kozią do auta a reszta ekipy toczy się w dół oczekując na transport. Siadamy w barze wcześniej myjąc rowery. Po pewnym czasie pojawia się nasz samochód więc pakujemy się i w dobrych humorach ruszamy do domu.
Z Michałem przed schroniskiem na Szyndzielni
Wyjazd satysfakcjonujący mnie w pełni jednak wysnuwam pewne wnioski. Po pierwsze: nie pchaj się w góry z Downhilowcami a po drugie trenuj zjazdy. Zaliczone pierwsze górki w tym roku i oby tak dalej. A teraz piwko i odpoczynek.
Wyładunek sprzętu.
Początek trasy pokonujemy wspólnie jednak po ok.2 km zaczynamy się lekko rozdzielać gdyż każdy jedzie swoim tempem. Trasa cały czas kamienista i pod górę a w międzyczasie zatrzymuję się by zrobić kilka zdjęć. Docieramy powoli do schroniska na Szyndzielni i udajemy się na jakieś żarełko. Zapodajemy sobie pomidorową,kwaśnicę,kawę,herbatę i piwko w zależności od upodobań. W międzyczasie ustalamy dalszy plan jazdy i ruszamy w kierunku Klimczoka. Tutaj zaczynają się schody a właściwie śnieg.
Czerwony szlak na Klimczok
Większość trasy pokonujemy pchając rowery.Odbijamy na żółty szlak przed schroniskiem na Klimczoku żeby zjechać sobie ze stoku a następnie znów wbijamy na czerwony by kierować się już w dół. Zaczyna sypać śnieg na szczęście nie trwa to długo więc zjazd zaczynamy przy w miarę dobrej pogodzie. Zaczyna się pojawiać różnica pomiędzy mną a resztą ekipy jadącej na fullach. Jedynie ja i Arek jedziemy na hard trialach ale jemu lepiej wychodzą zjazdy więc gna z resztą ekipy. Ja w tempie dostosowanym do umiejętności i możliwości toczę się na dół. Jak do tej pory omijają nas nieszczęścia i zasuwamy w dół. Około kilometra do mety pierwszej części jazdy Mariusz dostaje z boku kamieniem i okazuje się że pokrzywił przerzutkę.
Próby naprawy przerzutki
Niestety nie udaje się jej naprawić więc pozostaje mu zjazd w dół i powrót w kierunku auta. Jednak przyjechaliśmy tutaj razem więc postanawiamy go nie zostawiać samego i razem wracać. Udajemy się w dół i pod koniec zjazdu jeszcze Andrzej łapie snejka więc jeszcze raz przerwa na naprawę.Po krótkiej chwili ruszamy dalej i docieramy do drogi kończąc wypad. Jeszcze tylko Andrzej z Arkiem jadą przez Kozią do auta a reszta ekipy toczy się w dół oczekując na transport. Siadamy w barze wcześniej myjąc rowery. Po pewnym czasie pojawia się nasz samochód więc pakujemy się i w dobrych humorach ruszamy do domu.
Z Michałem przed schroniskiem na Szyndzielni
Wyjazd satysfakcjonujący mnie w pełni jednak wysnuwam pewne wnioski. Po pierwsze: nie pchaj się w góry z Downhilowcami a po drugie trenuj zjazdy. Zaliczone pierwsze górki w tym roku i oby tak dalej. A teraz piwko i odpoczynek.
Niedzielne zwiedzanie bunkrów
Niedziela, 12 kwietnia 2015 Kategoria 30-50 km, Jurabike, Wspólnie, Z synem
Uczestnicy
Km: | 45.09 | Km teren: | 43.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 15.55 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wybraliśmy się z Darią,Michałem i Arczim na wycieczkę bez konkretnego planu. Daria na starcie poinformowała iż po drodze się urywa gdyż jest umówiona ze znajomymi. Jedziemy obok Huty a następnie skręcamy wzdłuż torów i kierujemy się ku Zielonej Górze.Omijamy ja i dalej w stronę Towarnych. Tutaj okazuje się że ktoś zastawił wjazd w górę i jedziemy dalej do asfaltu. W międzyczasie Daria ucieka goniona chmurą deszczową więc zostajemy we trójkę ekipą Jurabike. jedziemy terenowo do Turowa a stamtąd w kierunku Zrębic. Przed asfaltem skręcamy pod górę do lasu żeby pooglądać trochę bunkrów. Teren obfituje w ten rodzaj zabudowań oraz poprzecinany jest licznymi okopami. Oglądamy je tylko z zewnątrz gdyż nie mamy żadnych latarek. Następnie ruszamy w stronę Przymiłowic i tam docieramy do czerwonego rowerowego który prowadzi nas do Kamieniołomu Kielniki. Wjeżdżamy w górę lewą stroną a na szczycie nie zdążyłem się wypiąć i zaliczam mały upadek. Z Kielników jedziemy do Olsztyna a stamtąd przez Skrajnicę i lasami do Dębowcówki. Na wyjeździe z lasu spotykamy Voita wracającego do domu. Chwilkę rozmawiamy i ruszamy wspólnie w stronę domu. Jedziemy obok Guardiana do Huty i przed dworcem Wojtek odbija nad rzekę a my do domu.