Wpisy archiwalne w kategorii
do 30 km
Dystans całkowity: | 576.57 km (w terenie 273.56 km; 47.45%) |
Czas w ruchu: | 35:56 |
Średnia prędkość: | 14.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.55 km/h |
Suma podjazdów: | 5577 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (79 %) |
Suma kalorii: | 15707 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 20.59 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Na piwko z kolegami
Niedziela, 21 czerwca 2015 Kategoria do 30 km, Wspólnie, Z synem
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj przy niedzieli umówiony wyjazd z kolegami z byłej pracy na piwko do Olsztyna. Dzisiaj jedziemy we trzech: Piotrek,Michał i ja -ruszamy spod Jagiellonów do Żabki w celach zakupowych. Następnie nad Wartę gdzie konsumujemy pierwszą sztukę i wtedy zaczyna padać. Dojeżdżamy na Dębowcówkę i po ok. kilometrze wracamy bo leje już strasznie. Docieramy do sklepu na Mireckiego jescze po piwku i po wyjeździe. Było fajnie ale krótko.
111 Masa Krytyczna plus dojazd
Piątek, 29 maja 2015 Kategoria do 30 km, Jurabike, Z synem
Km: | 21.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:24 | km/h: | 15.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
W Masie udział wzięło 220 osób chyba dzięki temu że pogoda dopisała. Trasa Masy coraz bardziej się wydłuża co lubię. Po wszystkim jeszcze trochę kilometrów w kierunku domu.
Klimczok i Szyndzielnia
Sobota, 18 kwietnia 2015 Kategoria do 30 km, Wspólnie
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | min/km: | 6:12 |
Pr. maks.: | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | 444kcal | Podjazdy: | m |
Wyjeżdżamy w siedmioosobowym składzie o 7.30 spod Lidla w kierunku Bielska. W auto Andrzeja oprócz właściciela wpakowali się jeszcze: Ola,Arek,Michał, Mariusz oraz dwóch Rafałów. Po dotarciu do Bielska wyładowujemy sprzęty i w drogę. Na dole mgliście i zimno więc szybko w drogę.
Wyładunek sprzętu.
Początek trasy pokonujemy wspólnie jednak po ok.2 km zaczynamy się lekko rozdzielać gdyż każdy jedzie swoim tempem. Trasa cały czas kamienista i pod górę a w międzyczasie zatrzymuję się by zrobić kilka zdjęć. Docieramy powoli do schroniska na Szyndzielni i udajemy się na jakieś żarełko. Zapodajemy sobie pomidorową,kwaśnicę,kawę,herbatę i piwko w zależności od upodobań. W międzyczasie ustalamy dalszy plan jazdy i ruszamy w kierunku Klimczoka. Tutaj zaczynają się schody a właściwie śnieg.
Czerwony szlak na Klimczok
Większość trasy pokonujemy pchając rowery.Odbijamy na żółty szlak przed schroniskiem na Klimczoku żeby zjechać sobie ze stoku a następnie znów wbijamy na czerwony by kierować się już w dół. Zaczyna sypać śnieg na szczęście nie trwa to długo więc zjazd zaczynamy przy w miarę dobrej pogodzie. Zaczyna się pojawiać różnica pomiędzy mną a resztą ekipy jadącej na fullach. Jedynie ja i Arek jedziemy na hard trialach ale jemu lepiej wychodzą zjazdy więc gna z resztą ekipy. Ja w tempie dostosowanym do umiejętności i możliwości toczę się na dół. Jak do tej pory omijają nas nieszczęścia i zasuwamy w dół. Około kilometra do mety pierwszej części jazdy Mariusz dostaje z boku kamieniem i okazuje się że pokrzywił przerzutkę.
Próby naprawy przerzutki
Niestety nie udaje się jej naprawić więc pozostaje mu zjazd w dół i powrót w kierunku auta. Jednak przyjechaliśmy tutaj razem więc postanawiamy go nie zostawiać samego i razem wracać. Udajemy się w dół i pod koniec zjazdu jeszcze Andrzej łapie snejka więc jeszcze raz przerwa na naprawę.Po krótkiej chwili ruszamy dalej i docieramy do drogi kończąc wypad. Jeszcze tylko Andrzej z Arkiem jadą przez Kozią do auta a reszta ekipy toczy się w dół oczekując na transport. Siadamy w barze wcześniej myjąc rowery. Po pewnym czasie pojawia się nasz samochód więc pakujemy się i w dobrych humorach ruszamy do domu.
Z Michałem przed schroniskiem na Szyndzielni
Wyjazd satysfakcjonujący mnie w pełni jednak wysnuwam pewne wnioski. Po pierwsze: nie pchaj się w góry z Downhilowcami a po drugie trenuj zjazdy. Zaliczone pierwsze górki w tym roku i oby tak dalej. A teraz piwko i odpoczynek.
Wyładunek sprzętu.
Początek trasy pokonujemy wspólnie jednak po ok.2 km zaczynamy się lekko rozdzielać gdyż każdy jedzie swoim tempem. Trasa cały czas kamienista i pod górę a w międzyczasie zatrzymuję się by zrobić kilka zdjęć. Docieramy powoli do schroniska na Szyndzielni i udajemy się na jakieś żarełko. Zapodajemy sobie pomidorową,kwaśnicę,kawę,herbatę i piwko w zależności od upodobań. W międzyczasie ustalamy dalszy plan jazdy i ruszamy w kierunku Klimczoka. Tutaj zaczynają się schody a właściwie śnieg.
Czerwony szlak na Klimczok
Większość trasy pokonujemy pchając rowery.Odbijamy na żółty szlak przed schroniskiem na Klimczoku żeby zjechać sobie ze stoku a następnie znów wbijamy na czerwony by kierować się już w dół. Zaczyna sypać śnieg na szczęście nie trwa to długo więc zjazd zaczynamy przy w miarę dobrej pogodzie. Zaczyna się pojawiać różnica pomiędzy mną a resztą ekipy jadącej na fullach. Jedynie ja i Arek jedziemy na hard trialach ale jemu lepiej wychodzą zjazdy więc gna z resztą ekipy. Ja w tempie dostosowanym do umiejętności i możliwości toczę się na dół. Jak do tej pory omijają nas nieszczęścia i zasuwamy w dół. Około kilometra do mety pierwszej części jazdy Mariusz dostaje z boku kamieniem i okazuje się że pokrzywił przerzutkę.
Próby naprawy przerzutki
Niestety nie udaje się jej naprawić więc pozostaje mu zjazd w dół i powrót w kierunku auta. Jednak przyjechaliśmy tutaj razem więc postanawiamy go nie zostawiać samego i razem wracać. Udajemy się w dół i pod koniec zjazdu jeszcze Andrzej łapie snejka więc jeszcze raz przerwa na naprawę.Po krótkiej chwili ruszamy dalej i docieramy do drogi kończąc wypad. Jeszcze tylko Andrzej z Arkiem jadą przez Kozią do auta a reszta ekipy toczy się w dół oczekując na transport. Siadamy w barze wcześniej myjąc rowery. Po pewnym czasie pojawia się nasz samochód więc pakujemy się i w dobrych humorach ruszamy do domu.
Z Michałem przed schroniskiem na Szyndzielni
Wyjazd satysfakcjonujący mnie w pełni jednak wysnuwam pewne wnioski. Po pierwsze: nie pchaj się w góry z Downhilowcami a po drugie trenuj zjazdy. Zaliczone pierwsze górki w tym roku i oby tak dalej. A teraz piwko i odpoczynek.
Hurom Cup Góra Kamieńsk
Niedziela, 22 marca 2015 Kategoria do 30 km, Jurabike, Wspólnie, Z synem
Km: | 10.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj pierwszy wyścig z cyklu Hurom Cup i od razu z grubej rury na Górze Kamieńsk. Pierwszy odcinek to podjazd pod górę gdzie normalny człowiek wjeżdża wyciągiem,potem skręcamy w las i zjazd w dół trasą downhilową. Startujemy kategoriami a w mojej ekipie jak zwykle Zibi,Adams,ja i wspólnie z nami Aga. Od startu ostre tempo narzucają charty,ja jadę swoim tempem. Pierwszy podjazd w siodle zjazd spokojnie bo jeszcze ciasno.Drugi wjazd zaczynam za Zibim w połowie jestem przed nim ale cały czas czuję jak jedzie za mną. Zjazd już na wariata-albo trochę zyskam albo będę leżał. Udało się zjechać i wjeżdżam na trzecie z czterech okrążeń. W połowie podjazdu mały kryzys i myśl przez głowę-może mnie zdublują i pojadę o jedno kółko mniej-jednak honor nie pozwala na takie rozwiązanie. Wjeżdżam na ostatnie kółko za mną jeszcze trzy osoby i okazuje się że jesteśmy ostatni którzy pokonają cały dystans. Czwarte podejście pod górę już z buta w większości a na zjeździe luzuje się przednie koło-dobrze że nie zaliczyłem gleby. Docieram do mety na 10 miejscu Open i 8 w kategorii. Jednak XC jest zabójcze.
Miejskie kręcenie
Niedziela, 8 marca 2015 Kategoria do 30 km, W pojedynkę
Km: | 14.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 18.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jazda po mieście w celu załatwienia kilku spraw
Maraton zimowy Mroczków
Niedziela, 1 marca 2015 Kategoria do 30 km, Jurabike
Uczestnicy
Km: | 20.46 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 14.97 |
Pr. maks.: | 43.80 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 453kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj pierwszy start w tym sezonie jak zwykle Zimowy Maraton w Mroczkowie. Jedziemy w sześć osób bo większość jeszcze nie miała ochoty na ściganie. Pogodę mamy ładną jednak nie myślimy że będzie łatwo i jak się później przekonamy tak jest. Trasa w większości powtórzona z poprzedniego roku jednak chłopaki z Opoczna dołożyli kilka świetnych fragmentów sprawdzających sprawność zawodników po zimie. Po starcie oczywiście ogień jednak po ok.400 metrach wpadamy na single przygotowane na nasz przyjazd. niestety jest to za blisko startu i tworzy się korek gdyż niektórzy nie radzą sobie z przejazdem. Chwilkę później idzie już lepiej i jadę jako pierwszy z Jurabików jednak nie trwa to długo i za chwilę mija mnie Zibi. Oprócz wszechobecnego błota towarzyszy nam również wiatr który utrudnia jazdę. W pewnym momencie przejeżdża obok Adam i tutaj zaczynają się myśli straszne o tym jak jestem cienki. Jednak jadę dalej swoim tempem pokonując kolejne kilometry,walcząc z kałużami,błotem i przeciwnikami. Nagle omijając wielką kałużę bokiem widzę kontem oka jak środkiem niej jedzie Przemo i ucieka mi szybko. Teraz to już jestem załamany myśląc że za mna jest tylko Aga i jak ona mnie wyprzedzi to chyba oddam rower na złom. Jadę z nadzieją iż to był ostatni członek Teamu który mnie pokonał. Licznik zatrzymuje się na 8 km i dalej nie rusza więc nie wiem ile jeszcze do mety. Nagle wracają mi siły i zaczynam wyprzedzać konkurencję. Widzę przed sobą Adama więc jest już dobrze, po parunastu minutach docieram do Przema i już jest super. Chwilę jadę za Przemkiem lecz jego i mnie blokują inni. Wykorzystuję moment i omijając paru zawodników mówię Przemowi żeby siadał na koło ale niestety nie udaje mu się to. Po następnych paru minutach docieram do grupki Zbyszka. Jedziemy dość długo razem gdyż akurat trafiły się singielki na rzeką i nie ma możliwości wyprzedzenia. Na prostej uciekam Zbyszkowi i wiedząc że jest blisko do mety dociskam mocniej. Łapę koło gościa z Giga i tak mijamy kilku przeciwników. Jeszcze tylko ok. 700 odcinek błotno-trawiasty i wyjeżdżam na asfalt. Chwilka przerwy i ostatni odcinek na którym nie zastanawiam się co robić tylko wszystkie przeszkody przejeżdżam szybko i kieruje się w stronę mety. Mijam metę i od razu umyć Kubusia gdyż należy mu się trochę przyjemności po tym jak dowiózł mnie na miejsce. Okazuje się iż w stawce 35 zawodników zająłem 10 miejsce a w swojej kategorii byłem trzeci na dziesięciu. Jeszcze tylko obiadek i powoli do domu. Teraz czas na start w Kamieńsku w formule XC ale to jeszcze trochę czasu.
O mały włos i były by narty zamiast roweru
Niedziela, 8 lutego 2015 Kategoria do 30 km, Jurabike, Z synem
Uczestnicy
Km: | 20.76 | Km teren: | 20.76 | Czas: | 01:24 | km/h: | 14.83 |
Pr. maks.: | 27.90 | Temperatura: | -3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 460kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mieliśmy z Michałem wyruszyć rano jednak sypało bardzo a na dodatek wiał mocny wiatr. Siedzieliśmy więc i czekaliśmy na zmianę pogody. Nic nie dawało nadziei jednak ok. 12 stwierdziliśmy że jedziemy niezależnie od tego co nas czeka. Ruszamy z Włodowic w kierunku Morska teoretycznie asfaltem jednak tego nie widać w ogóle. Docieramy do Morska i kierujemy się w stronę stoku.
W drodze do Morska
Pod stokiem zamieniamy kilka słów z narciarzem z Warszawy który namawia nas na jazdę na nartach jednak zostajemy przy rowerach. Kusi nas wjazd na Aptekę jednak śniegu do kolan i nie ma się co pchać.Powolutku docieramy do Podlesic i jedziemy drogą krajowa w kierunku Żarek. Pod Górą Zborów chwila przerwy na złapanie oddechu.
Z Górą Zborów w tle !!
Następny etap to dojazd do Rzędkowic i droga wzdłuż CMK. Wiatr taki że prawie nie jedziemy mimo ogromnego wysiłku. Po wyjechaniu w Górze Włodowskiej wiatr zmienia kierunek i udaje nam się dojechać do domu . Wycieczka krótka ale jesteśmy zadowoleni że udało się ruszyć cztery litery.
W drodze do Morska
Pod stokiem zamieniamy kilka słów z narciarzem z Warszawy który namawia nas na jazdę na nartach jednak zostajemy przy rowerach. Kusi nas wjazd na Aptekę jednak śniegu do kolan i nie ma się co pchać.Powolutku docieramy do Podlesic i jedziemy drogą krajowa w kierunku Żarek. Pod Górą Zborów chwila przerwy na złapanie oddechu.
Z Górą Zborów w tle !!
Następny etap to dojazd do Rzędkowic i droga wzdłuż CMK. Wiatr taki że prawie nie jedziemy mimo ogromnego wysiłku. Po wyjechaniu w Górze Włodowskiej wiatr zmienia kierunek i udaje nam się dojechać do domu . Wycieczka krótka ale jesteśmy zadowoleni że udało się ruszyć cztery litery.
W stronę Ogrodzieńca z awaria w tle
Sobota, 17 stycznia 2015 Kategoria Jurabike, Wspólnie, Z synem, do 30 km
Km: | 29.01 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 14.88 |
Pr. maks.: | 42.18 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ruszamy z samego rana żeby jak najwięcej zwiedzić. Pierwsze kroki kierujemy w stronę Morska a stamtąd pod Okiennik. Stamtąd kierujemy się czerwonym rowerowym w stronę Ogrodzieńca przez Karlin. Jedziemy bardzo fajnym wąwozem i tutaj następuje wypadek. Michał najeżdża na gałąź która wkręca się w przerzutkę wyginając ją w drugą stronę. Próbujemy naprawić jednak jest tak pogięta że cały czas wskakuje w szprychy. W końcu udaje się ją jakoś pod prostować i zmiana planów oczywista. Kierujemy się w stronę domu wolno jadąc aby nie narobić żadnych szkód. Po drodze spotykamy Siwucha z którym mieliśmy jechać wspólnie chwilkę gadamy i dalej w drogę. Docieramy szczęśliwie do domu i tak z planowanego długiego wyjazdu wychodzi krótka wycieczka.