Wpisy archiwalne w kategorii
do 30 km
Dystans całkowity: | 576.57 km (w terenie 273.56 km; 47.45%) |
Czas w ruchu: | 35:56 |
Średnia prędkość: | 14.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.55 km/h |
Suma podjazdów: | 5577 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (79 %) |
Suma kalorii: | 15707 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 20.59 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
122 Masa Krytyczna
Piątek, 29 kwietnia 2016 Kategoria do 30 km, Jurabike, Wspólnie, z ekipą z Forum, Z synem
Km: | 23.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 13.21 |
Pr. maks.: | 34.16 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 524kcal | Podjazdy: | 1618m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj Masa a do tego jazda flagowcem. Dodatkowo gośćmi były dzieci autystyczne. Po wszystkim oczywiście piwko i do domu
Ruszyć nogą po południu
Niedziela, 24 kwietnia 2016 Kategoria do 30 km, Jurabike, W pojedynkę
Km: | 28.32 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | min/km: | 2:38 |
Pr. maks.: | 1:48 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 868kcal | Podjazdy: | 374m |
Poranne plany nie wypaliły ze względu na pogodę jednak po południu postanowiłem trochę pokręcić. Jadę cały czas asfaltem wzdłuż Jagiellońskiej gdzie spotykam Kasię i Kamila następnie do Konwaliowej i Leśną do Konopisk. Przy okazji sprawdziłem czas dojazdu do pracy. Pół godziny przy ciągłym wietrze w mordę jest dobrym czasem. Z Konopisk w stronę Dźbowa a następnie przez Grzybowską i Jesienną w stronę Alei Pokoju. Zaczyna padać więc szybciutko do domu.
Dwa Rafały na rowerze
Niedziela, 17 kwietnia 2016 Kategoria do 30 km
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pojeździliśmy sobie z synkiem dzisiaj po mieście. Najpierw na działkę potem do miasta pooglądać motory a następnie trochę po mieście i do domu z przerwą na zasłużone lody.
Ku Podlesicom
Niedziela, 20 marca 2016 Kategoria do 30 km, Jurabike, Z synem
Uczestnicy
Km: | 21.32 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:40 | min/km: | 4:41 |
Pr. maks.: | 1:34 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 470kcal | Podjazdy: | 923m |
Po porannej jeździe stwierdziliśmy z Michałem że trzeba trochę pokręcić i po południu bo nie wiadomo kiedy znów uda się nam razem wybrać. Ruszamy z Włodowic od razu w terenie przez kamionki do skałek Rzędkowickich. Po drodze natrafiamy na odcinek błota w którym taplamy się jak świnie. Przy skałkach chwila przerwy jednak spokój co chwila przerywały odgłosy pił. Okazało się że odbywa się dość ostra wycinka drzew wokół skałek. Jedziemy więc dalej zielonym szlakiem do Podlesic. Po drodze mijamy ekipę grotołazów którzy zajmują całą ścieżkę. Po moim okrzyku większość ładnie umożliwia nam przejazd jednak trafia się jeden osobnik na którego nie działają żadne okrzyki i prośby więc w chwili przejazdu a właściwie przeciskania się między nim i krzakami "niechcący"dostaje łokciem w plecy. Jadący za mną Michał ma już wolną drogę. Docieramy do podnóża Góry Zborów gdzie robimy sobie jak zwykle fotkę na ławce.
Mój synek coraz starszy .
Potem przez Aptekę na koniec Podlesic a następnie przez cała wieś do sklepu gdzie kupujemy ostatnią sztukę Oshee( pozostają tylko alkohole) i powrót w stronę Morska. Na końcu Podlesic jedziemy kawałek w lewo jednak kończy się droga więc wracamy na szlak. W międzyczasie okazuje się że Michała amor zostawił gdzieś swoje powietrze więc jedzie na sztywniaku. Jedziemy dołem stoku i wbijamy na czarny szlak który doprowadza nas do Rzędkowic. Stamtąd już asfaltem bo robi się ciemno gnamy szybciutko do domu. Sobota w pełni rowerowa a i pogoda dopisała chociaż pod koniec było już dość zimno.
Mój synek coraz starszy .
Potem przez Aptekę na koniec Podlesic a następnie przez cała wieś do sklepu gdzie kupujemy ostatnią sztukę Oshee( pozostają tylko alkohole) i powrót w stronę Morska. Na końcu Podlesic jedziemy kawałek w lewo jednak kończy się droga więc wracamy na szlak. W międzyczasie okazuje się że Michała amor zostawił gdzieś swoje powietrze więc jedzie na sztywniaku. Jedziemy dołem stoku i wbijamy na czarny szlak który doprowadza nas do Rzędkowic. Stamtąd już asfaltem bo robi się ciemno gnamy szybciutko do domu. Sobota w pełni rowerowa a i pogoda dopisała chociaż pod koniec było już dość zimno.
Strachy na lachy
Sobota, 19 marca 2016 Kategoria do 30 km, Jurabike, Z synem
Uczestnicy
Km: | 20.05 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 13.22 |
Pr. maks.: | 41.17 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 4424kcal | Podjazdy: | 1140m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kusiło mnie już dawno i w końcu nie wytrzymałem. Pakujemy rodzinę i rowery do auta i do Włodowic. Zostawiam żonkę z najmłodszym u babci a ja i Michał jedziemy na Górę Strachy. Pierwsza nasza tutaj wizyta na rowerach więc nie wiemy co nas czeka. Poza tym Dzidas sprawdza jak się spisują nowe platformy zakupione w bikepark24. Początkowo jedziemy dołem w stronę Blanowic i dopiero przy stawie odbijamy w lewo w górę. Ścieżka wije się zakrętami czasami dość ostro zapowiadając ciekawe opcje zjazdu. Po dotarciu na szczyt okazuje się że jednak jedziemy w drugą stronę. Zjazd jakby rynną w której porobiono hopki na które dzisiaj nie próbuję nawet najeżdżać.
Na dole kierujemy się w stronę Pomrożyc a stamtąd wracamy asfaltem i na samym początku góry odbijamy w lewo w kierunku szczytu. Oczywiście jest ostro w górę i dość ślisko na trawie. po wjeździe na szczyt kierujemy się w prawo ścieżką w kierunku drogi. Zjazd bardzo szybki z elementami band i oczywiście hopek. Chwila odpoczynku i znów do góry tym razem innym odcinkiem. W połowie drogi rozjazd na dwie strony -wybieramy ten w lewo i dalej do góry. Nagle zaczynamy zjeżdżać i dojeżdżamy w miejsce gdzie drogi rozchodzą się tym razem w trzy strony. Dwie w górę i jedna w dół którą już jechaliśmy ciśniemy więc pod górkę. W połowie podjazdu znowu skrzyżowanie i tutaj decydujemy się na zjazd w dół. Docieramy do końca ścieżki i pod mostem wyjeżdżamy na asfalt w stronę domu. Kusiło jeszcze żeby jeździć ale sprawy rodzinne wzywały do domu. Góra będzie przez nas odwiedzana w każdej możliwej chwili aż do momentu kiedy nam się nie znudzi. Jednak sądząc z tego jakie tam są super odcinki będziemy tam jeździli bardzo długo. Nie spodziewałem się że na takim niepozornym wzniesieniu można zrobić takie przeszkody i ścieżki a dodatkowym utrudnieniem są długie i strome podjazdy. Jednym słowem było zajebiście.
Na dole kierujemy się w stronę Pomrożyc a stamtąd wracamy asfaltem i na samym początku góry odbijamy w lewo w kierunku szczytu. Oczywiście jest ostro w górę i dość ślisko na trawie. po wjeździe na szczyt kierujemy się w prawo ścieżką w kierunku drogi. Zjazd bardzo szybki z elementami band i oczywiście hopek. Chwila odpoczynku i znów do góry tym razem innym odcinkiem. W połowie drogi rozjazd na dwie strony -wybieramy ten w lewo i dalej do góry. Nagle zaczynamy zjeżdżać i dojeżdżamy w miejsce gdzie drogi rozchodzą się tym razem w trzy strony. Dwie w górę i jedna w dół którą już jechaliśmy ciśniemy więc pod górkę. W połowie podjazdu znowu skrzyżowanie i tutaj decydujemy się na zjazd w dół. Docieramy do końca ścieżki i pod mostem wyjeżdżamy na asfalt w stronę domu. Kusiło jeszcze żeby jeździć ale sprawy rodzinne wzywały do domu. Góra będzie przez nas odwiedzana w każdej możliwej chwili aż do momentu kiedy nam się nie znudzi. Jednak sądząc z tego jakie tam są super odcinki będziemy tam jeździli bardzo długo. Nie spodziewałem się że na takim niepozornym wzniesieniu można zrobić takie przeszkody i ścieżki a dodatkowym utrudnieniem są długie i strome podjazdy. Jednym słowem było zajebiście.
Test kręgosłupa
Niedziela, 25 października 2015 Kategoria do 30 km, Jurabike, Z synem
Km: | 28.91 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 14.83 |
Pr. maks.: | 34.23 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 675kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dwa tygodnie temu nie udało mi się podnieść z podłogi po zabawie z synem. Po dwukrotnej naprawie u kręgarza musiałem sobie dać chwilę wolnego od roweru. Dzisiaj nadszedł dzień na mały test więc wybraliśmy się z Dzidasem na mały wypad w kierunku Jaskrowa. Pojechaliśmy sobie w stronę Tesco a stamtąd nad Wartą aż do mostu w Jaskrowie. Droga mimo pomimo opadów jakie nas ostatnio nawiedziły nie sprawiała większych problemów. Tylko w dwóch miejscach trzeba uważać na kałuże. Od mostu kierujemy się nad Wartą w stronę Grodziska i tutaj zaczynają się małe kłopoty-ścieżki zasypane liśćmi i nie wiadomo za bardzo gdzie jechać,udaje nam się dotrzeć do kościoła na Przeprośnej mimo tego że kawałek drogi wpychaliśmy rowery bo nie udało się wjechać. Z Przeprośnej zjeżdżamy w dół i skręcamy do Ossona-tutaj podjazd od łatwiejszej strony i dalej w drogę przez cmentarz żydowski. Chyba jeden z ostatnich wjazdów gdyż już coraz więcej terenu zagrodzone tylko czekać aż postawią bramę i koniec jazdy. Wracamy do domu obok toru do mini żużla i za chwilę jesteśmy w domu. Testowany dzisiaj kręgosłup wytrzymał obciążenia i nie boli więc chyba będzie dobrze. teraz czas na większe wyzwanie-jutro Sokole.
Czwartkowy okruch
Czwartek, 20 sierpnia 2015 Kategoria do 30 km, Z synem
Km: | 4.80 | Km teren: | 4.80 | Czas: | 00:29 | km/h: | 9.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszy dzień to tylko kawałek " wokół komina". Jedziemy sprawdzić ścieżkę przed jutrzejszą dłuższą wyprawą-wjeżdżamy na stok szlakiem a wracamy stokiem narciarskim. Małe rozeznanie okazało się niepotrzebne gdyż żonka zaplanowała dla Nas piątkowe Rychleby.
Rychlebskie ścieżki dzień pierwszy
Środa, 19 sierpnia 2015 Kategoria do 30 km, Z synem
Km: | 46.00 | Km teren: | 46.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 13.53 |
Pr. maks.: | 27.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Szefowa wycieczki pozwoliła nam na wypad do Rychleb a że mieliśmy tam tylko 25 km więc rano pakujemy się w auto i gnamy w kierunku Mekki rowerzystów. Dojeżdżamy na miejsce wcześnie rano i po wypakowaniu ruszamy w drogę. Po drodze w górę przez większość czasu towarzyszy nam zimno i mgła jednak my jakoś tego nie odczuwamy podekscytowani jazdą w tym miejscu. W końcu dojeżdżamy do Superflow i zaczyna się jazda w dół. Szalejemy jak małe dzieci i mimo że zjazd jest dość długi według nas jest to tylko moment i znów jesteśmy koło auta. Odpoczywamy godzinkę i ponownie pokonujemy tą samą trasę tym razem już przy lepszej pogodzie. Wracamy do domku cały czas przeżywając wypad i planując już przyszłoroczne wojaże po Rychlebach. Nie wiemy jednak że los spłata nam miłego psikusa ale o tym w innym poście....
Biskupia Kopa
Poniedziałek, 17 sierpnia 2015 Kategoria do 30 km, Z synem
Km: | 27.82 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 13.46 |
Pr. maks.: | 57.88 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
W drugim dniu pobytu startujemy z Michałem o 5 rano w kierunku wczorajszej końcówki podjazdu. Docieramy do górnej stacji kolejki i ruszamy dalej w stronę szczytu po drodze mijając tablicę upamiętniającą istniejący w tym rejonie zamek Edelsztejn. Niestety nie pozostało po nim nic więc jedziemy dalej. Docieramy do Świętej Anny znajdującej się na wysokości 690 m.n.p.m. A tutaj okazuje się że jedziemy jeszcze w górę więc nie namyślając się jedziemy dalej. Dojeżdżamy do kościoła Panny Marii Pomocnej. Tutaj zaczynamy zjazd w dół wzdłuż drogi krzyżowej aż do początku Zlatych Hor. Patrząc na zegarek stwierdzamy że mamy czas jeszcze na odwiedzenie najwyższej góry w tym rejonie więc wbijamy asfaltem w stronę Biskupiej Kopy. Po dotarciu do parkingu zaczynamy fajniejszą część podjazdu czyli teren. Powoli wgryzamy się w kamienie i piasek dążąc do celu. Kilka odcinków pokonujemy pchając rowery.Dnia następnego odpoczywając w czasie wchodzenia całą rodziną minęła nas Pani na Jubilacie cierpliwie wjeżdżająca na szczyt i jak się okazało po rozmowie z nią jeździ tam codziennie(wstyd mi do dzisiaj). Dojeżdżamy pod wieżę i po chwili przerwy gnamy w dół. Oczywiście w terenie Michał zostawia mnie w tyle ale za to na asfalcie młody nie ma żadnych szans i do Zlatych Hor docieram pierwszy. Różnica wysokości prawie 500 metrów a ja dochodzę do wniosku że w moim wieku to chyba potrzebuję coraz większej odległości do przejechania żeby się rozgrzać.Dzień drugi zaliczony w po południu wycieczka z rodziną .
Zlate Hory -dzień pierwszy
Niedziela, 16 sierpnia 2015 Kategoria do 30 km, Z synem
Km: | 7.69 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 14.88 |
Pr. maks.: | 62.55 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KUBA | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dzień naszego pobytu pod znakiem rozpakowywania ale z wieczora udaje nam się wyrwać na mały rekonesans. Ruszamy spod domku w stronę wyciągu. Następnie jedziemy asfaltem w górę a przy pierwszym rozjeździe odbijamy w teren. Jedziemy cały czas pod górę a mordy coraz bardziej uśmiechnięte. Po dotarciu na szczyt dochodzimy do wniosku że trzeba wracać bo się pogubimy i nas nie znajdą więc wracamy do asfaltu. Stamtąd jedziemy do górnej stacji kolejki i stamtąd zawracamy w stronę domku. Zjazd to szybki wyścig prawie na złamanie karku. Docieramy do domku planując już następne wyjazdy.