Nie mieliśmy pomysłu gdzie jechać więc padło na górki do Olsztyna. Najpierw Zielona potem Towarne i pod zamek w Olsztynie. Póżniej zjazd w stronę Leśnego i na Biakło. Dojazd do parkingu w Sokolich i powrót do Olsztyna. Popatrzyliśmy tylko na Leśny bo żaden z nas nie wziął kasy na izotonik i do domu przez Skrajnicę i Rowerostradą .
Dzisiaj musiałem zabrać syna na rower więc tempo "zabójcze". Dołączył do nas Przemek imtak pojechaliśmy ku Zielonej,potem Towarne i do Olsztyna gdzie odpoczywamy bo młody nie ma sił. Wracamy przez bSkrajnicę do rowerostrady i koło Michaliny do Alei Pokoju i do domu.
Ustawka była na 7 ale ze względu na burze nocne wyruszamy o 8.30. Pod Skansenem pojawiają sie EdytKa,Kasia i Alek więc jedziemy w czwórkę. Pod dworcem mijamy sie z Robertem -krótkie cześć i jedziemy dalej. Do Olsztyna przez rowerostradę i Skrajnicę a potem do Zrębic i do Złotego. Tam przerwa na molo gdzie spozywamy pyszne ciasto od Edytki. Przy okazji najadają się również kaczki. Ruszamy w stronę Gorzkowa i wiem że już niedługo pojadę z towarzystwem gdyż mam za mało czasu. Jednak podjazdu pod górę sobie nie odpuszczę. Na szczycie zawracam a reszta ekipy jedzie dalej. Wracam przez Janów główną drogą do domu. Po drodze mijam chyba z milion szosowców i kilku MTB-owców. Za Olsztynem mija mnie szosowiec od Gronka a ja próbuję dotrzymać mu koła co przez jakiś czas mi się udaje. Na rowerostradzie mijam kilkunastu niedzielnych rowerzystów i spokojnie kieruję sie w stronę domu. Jeszcze tylko szybka myjka i na obiadem. Szkoda że nie udało mi się przejechać całej trasy lecz obowiązki rodzinne to rzecz święta i nie wolno ich zaniedbywać.