Gielniów
Niedziela, 4 sierpnia 2013 Kategoria Wspólnie, z ekipą z Forum
Uczestnicy
Km: | 45.00 | Km teren: | 42.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 19.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wypad do Gielniowa na maraton go Galińskiego. Pojechalismy prawie całą ekipą Jurabike i do tego STI oraz Bartek Sitek. nie nastawiałem się na wynik raczej na dojechanie w środku stawki. Pogoda wyjątkowo jak na ten sezon startów dopisała a wręcz dobiła więc trzeba się było ostro nawodnić. PO starcie oczywiście ostre tempo a ja jade swoim nie patrząc jak inni cisną. Po zjeździe z asfaltu kupa kurzu na kartoflisku a potem dość spory korek na podjazdowym singielku. Potem robi się luźniej i można jechać swoim tempem. Raz wyprzedzam raz mnie wyprzedzają. Po ok.15 km pierwsze wspomaganie żelkiem i dalej w drogę. Jadę spokojnie tylko po przejeździe przez jedą z rzeczek musze się na chwilę zatrzymać żeby wyciągnąc z zębatek trawę. Przed drugim bufetem groźny wypadek -jakiś gościu za bardzo się napalił i na ostrym zjeździe przywala w asfalt. Na szczęście jest tam ekipa która udziela mu pomocy więc jadę dalej żeby nie przeszkadzać. Po drodze coraz rzadziej spotykam innych zawodników a licznik bije,na szczęście za mną też nie ma nikogo. Docieram do znaku"5 km do mety" potem czas biegnie szybko i nagle"2 km do mety". Docieram do kawałka który pamiętam z poprzedniej edycji i wiem że już niedługo meta. Jadąc przez las słyszę już muzykę ze stadionu,jescze tylko przejazd przez kamieniołom i rampa która wydaje się teraz rzeszkodą nie do pokonania. Wjeżdzam na szczyt i już meta. Jescze tylko kąpiel przy wężu strażackim,makaron z sosem,obowiązkowo izotonik(nie tak dobry jak w Leśnym)i oczekiwanie na tombolę. Z moim szczęściem nie wygrywam nawet koszulki więc bez nagród wsiadamy do aut i do domu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!